12 stycznia 2025
niedziela, 12.01.2025
18:00
Kościół p.w. Najświętszego Oblicza Pana Jezusa sióstr karmelitanek Dzieciątka Jezus
ul. Matki Teresy Kierocińskiej 25, Sosnowiec
W Nowym Roku 2025, w domu macierzystym w Sosnowcu, kontynuujemy comiesięczne Spotkania z Matką Teresą Kierocińską.
12 stycznia o godz. 16.30 przybyło kilka osób, by zwiedzić muzeum, po którym oprowadziła gości s. Bogdana Batog CSCIJ. Na Eucharystię sprawowaną w intencji beatyfikacji Czcig. Sł. B. Matki Teresy Kierocińskiej przybyło znacznie więcej osób - czcicieli Sługi Bożej z Sosnowca i innych miast Zagłębia i Śląska. Mszę św. celebrował o. Grzegorz Firszt OCD z Krakowa.
Bezpośrednio po Mszy św. odczytano podziękowania i prośby składane na sarkofagu Czcig. Sługi Bożej oraz przysłane przez internet, na skrzynkę intencji: https://teresakierocinska.pl/skrzynka-intencji Czciciele modlili się też indywidualnie przy sarkofagu M. Teresy. Na koniec spotkania odbyła się agapa na sali Matki Bożej.
Homilia
Homilia o. Grzegorza Firszta OCD na Święto Chrztu Pańskiego, 12 stycznia 2025 r. w kościele p.w. Przenajświętszego Oblicza Pana Jezusa w Sosnowcu z okazji mszy św. sprawowanej w intencji uproszenia beatyfikacji Czcig. sł. B. m. Teresy Kierocińskiej (Sosnowiec, 12 stycznia 2025)
Dzisiejszym świętem Chrztu Pańskiego kończymy Okres Bożego Narodzenia. W drugim czytaniu usłyszeliśmy słowa św. Pawła skierowane do Tytusa, których liturgia użyła już na samym początku bożonarodzeniowego czasu, podczas Pasterki: „Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom”. Ta łaska wzywa nas do prawego życia, wychylonego ku Bogu i gorliwego „w spełnianiu dobrych uczynków”. Te same słowa, dojrzalszy czas. Wtedy Jezus był noworodkiem, teraz jest pełnym sił mężczyzną, rozpoczynającym swoją misję. Dzisiaj nad Jordanem przyjmujemy w całej pełni objawienie się miłości Boga do nas, tej miłości, która wyraziła się już w zalążkowej postaci w żłóbku.
Opisując wydarzenie Chrztu Pańskiego tylko ewangelista Łukasz zaznacza, że podczas chrztu Jezus modlił się. Jest to bardzo znaczące. Modlitwa Jezusa podczas chrztu oznacza, że nie jest ona zamkniętą sferą zarezerwowaną dla boskiego życia, ale przestrzenią wzajemnego daru między Bogiem a ludźmi. Jezus zstępuje do wód Jordanu, aby ofiarować się Ojcu i przyjąć chrzest, czyniący z Niego misjonarza Ojca, którego mamy słuchać. Poświęca ten moment, moment swojego chrztu, z najwyższą uwagą Ojcu i nam wszystkim. Biorąc na siebie całą naszą historię, nie wyłączając naszego grzechu złożonego gdzieś na mulistym dnie Jordanu, otwiera swoje serce przed Ojcem, mówiąc Mu o nas, a Ojciec, mówiąc do Jezusa, zwraca się w Nim i przez Niego do każdej i każdego z nas: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym”.
Opis Chrztu Pańskiego według św. Łukasza, jaki czytamy w tym roku, może być przez nas przyjęty jako ikona modlitwy karmelitańskiej, modlitwy terezjańskiej; modlitwy głębi serca, która nie wyczerpuje się w izdebce serca, ale – bez opuszczania jej – uczestniczy w leczeniu rozdarcia, jakie sprawił i sprawia grzech. Czyni to w 2 wytrwałym geście wstawienniczym, który jest miłosną uwagą, miłosną troską o losy braci i sióstr. Tak było u św. Teresy od Jezusa, która na rozdarcie Kościoła spowodowane w XVI w. Reformacją odpowiedziała, za natchnieniem Ducha Świętego, zainaugurowaniem nowej formy życia, w której to głęboka modlitwa kontemplacyjna jest balsamem na ranę rozdarcia; tak było u m. Teresy od św. Józefa, Janiny Kierocińskiej, która na dramatyczne rozdarcie, jakie przyniosła druga wojna światowa, nie tylko modlitwą, ale czynem z głębi serca, z głębi miłości, leczyła te rozdarcia, ocalając od zagłady tych, którzy na zagładę byli skazani.
Kiedy dzisiaj wspominamy tego 12-go dnia miesiąca jej dzień odejścia do domu Ojca 12 lipca 1946 r., to staje nam przed oczy to dziedzictwo jej życia, które korzeniami sięga nie tylko do św. Teresy z Awili, założycielki wielkiej rodziny duchowej Karmelu Terezjańskiego, ale do samego Chrystusa, który w wodach Jordanu, w głębokiej modlitwie zwraca się do Ojca i otrzymuje od Niego zadanie troski o nas, o nasze życie, o wniesienie światła Bożego w mroki naszych serc i mroki świata.
Ten dzisiejszy dzień jest bardzo ważny zwłaszcza dla was, drogie siostry karmelitanki Dzieciątka Jezus. Jest po to, abyście przyjęły dzisiaj na nowo charyzmat modlitwy terezjańskiej, która prowadzi do czynu, do zwrócenia się ku tylu nam współczesnym, którzy na różne sposoby chodzą z rozdartym sercem. „Czynu, moje dzieci! Czynu mi dajcie, a uwierzę, że kochacie Boga” – mówiła do was Matka Założycielka. A w jej słowach pobrzmiewało przekonanie Teresy od Jezusa: „Po to jest modlitwa, aby z niej rodziły się czyny, czyny, czyny”. To przesłanie obu Teres bierze w istocie z misterium Jezusa, wchodzącego dzisiaj w wody Jordanu – Jezusa zjednoczonego z Ojcem i rozpoczynającego misję w Duchu Świętym.
Potrzeba, aby nasze serca miały coś z tego żaru, który był w Jego Boskim Sercu, żaru miłości do Ojca, całej treści życia Jezusa i żaru miłości do człowieka, tego spotykanego na co dzień. Jak wielu było ludzi, których losowi ulżył Jezus, bo spojrzał im w oczy, 3 użalił się nad nimi, przywrócił zdrowie, oświecił serce, wlał w nie nadzieję, ukazał nowe perspektywy. I to jest coś, co powinno i nas cechować. W tym roku jubileuszowym 2025-lecia od Narodzenia Pana jesteśmy zaproszeni w sposób szczególny, aby być „pielgrzymami nadziei”. Pielgrzym to ten, który jest w drodze, który jeszcze nie dotarł, jeszcze nie osiągnął, ale zna kierunek, wie jak to smakuje, i potrafi orientować każdy dzień we właściwą stronę, ku coraz większej nadziei. Najpierw, aby ta nadzieja ogarnęła głębię własnego serca, choć jeszcze się nie osiągnęło, choć tyle jeszcze w sobie do zrobienia, potrzeba, aby ta nadzieja odnowiła serce namaszczeniem Ducha Świętego, tak aby nie wątpić, że z tym mało co się ma, jest się jednak posłanymi, aby zrobić dużo, dużo, bo z Ducha Świętego, bo z Jego mocy, jak On chce i pozwala, choćby nie byłyby to czyny spektakularne dla oczu patrzących. Czyny m. Teresy Kierocińskiej były doniosłe, widziane, podziwiane i docenione – Matka Zagłębia, Sprawiedliwa wśród Narodów Świata. A jednak o. Bernard Smyrak mógł powiedzieć o niej: „umiała się jakoś dziwnie ukryć w gronie swoich sióstr zakonnych”, tak że „czyny jej i poświęcenie nie rzucały się w oczy za życia”.
Popatrzmy dzisiaj z wdzięcznością i radością na własne powołanie – do życia zakonnego, do kapłaństwa czy też do życia w małżeństwie i rodzinie, do życia w świecie. Nabierzmy z naszego dzisiejszego spotkania z Panem w tej Eucharystii nowego otwarcia serca, nowej nadziei, nadziei, która jest wiarą w to, że można kochać; kochać Boga i bliźniego, i być w ten sposób drugim Chrystusem, drugim zjednoczonym z Ojcem i posłanym przez Ojca, drugim, o który Ojciec mówi: Ty jesteś moją córką, moim synem umiłowanym.