Fragmenty korespondencji z lat 1945–1946
Matka Teresa od św. Józefa, Janina Kierocińska, nie pozostawiła żadnych pism drukowanych. Zachowały się jedynie listy i luźne notatki. Poniżej prezentujemy fragmenty listów do wspólnot sióstr. Zostały one ułożone chronologicznie z uwzględnieniem trzech okresów: międzywojnia, II wojny światowej, powojennych lat 1945–1946 – ostatnich lat życia Matki Teresy od św. Józefa. Dla lepszego zrozumienia tekstu przez współczesnego czytelnika zastosowano korektę słownictwa oraz poprawki pisowni.
Wybór listów do sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus fragmenty korespondencji z lat 1945–1946
Do sióstr w Wolbromiu
[Sosnowiec, luty 1945]
Kochane moje dzieci
Korzystam z okazji i tak prędko piszę. U nas wszyscy żyjemy, tylko Siostry w Jaworznie z Miłosierdzia Bożego tylko żyją za co niech będą dzięki Bogu Najwyższemu. Z Wami moje ukochane dzieci może się niedługo zobaczymy. Pomoc Wam zaraz przyślę. Napiszcie mi wszystko co i jak było. Boję się by tutaj co nie zaszło, kilka z nas już objęłyśmy pracą w szpitalu.
Pozdrowienia od wszystkich ode mnie serdeczne ucałowania matczyne. Niech Pan Jezus Wam błogosławi i czuwa by się nic złego nie stało. (...).
[Sosnowiec, marzec–kwiecień, 1945]
Drogie moje Dzieci!
Chciałam w tych dniach być u Was i bardzo mi odradzają, żeby obecnie w te strony nie jechać, żeby podróż odłożyć na kilka dni. Napiszcie mi, moje Dzieci, jak u Was jest, to się siwką wybiorę, na jakieś dwa, trzy dni. Dłużej nie można, bo życie dla konia bardzo kosztowne. Chciałabym wiedzieć [gdzie by] koń mógł stać – życie dla siebie będzie miał, chodzi tylko o plac o stajnię (...).
Oby Bóg dał już pokój to byśmy się już niedługo zobaczyły wszystkie razem. Módlmy się gorąco jedna za druga i za wszystkich. Modlitwa to skarb najdroższy, najcenniejszy, ale dobra modlitwa, płynąca z głębi duszy pokornej i czystej. Bóg taką modlitwę wysłuchuje i daje o co Go człowiek prosił. Dziś kto ma kawałek chleba i w czym chodzić to naprawdę szczęśliwy (...).
[Sosnowiec, 1-15 maj 1945]
Kochane moje Dzieci
Widzę z listów że tak bardzo oczekujecie jednej z Sióstr, a tu tak dziwnie się układa. Siostry miały już wrócić od 1 maja, a tymczasem tak pomału przenoszą ten szpital, że to się przeciągnie do 15 a może i coś więcej (...). Jest mi bardzo przykro, że tak się dzieje, ale co robić, nie od nas to zależy. Za dużo dzieł prowadzić jest niedobrze, raczej się trzeba skupiać – by obserwa była najdokładniejsza, to Bóg nam będzie błogosławił. Módlcie się za mnie, bo bardzo potrzebuję pomocy Boga, światła Ducha Świętego dla siebie i dla drugich – by sumiennie spełnić we wszystkim Wolę Boga. Koniecznie chcę się do Was dostać (...). Niech Bóg Wam będzie początkiem i końcem wszystkiego. Czekają, muszę już kończyć.
[Sosnowiec, listopad 1945]
Kochane moje Dzieci,
Posyłam – nareszcie skończoną sukienkę, przypuszczam że będą z niej zadowoleni (...). Co słychać u Was, jak się wszystkie czujecie? I jak się Wam wszystko układa? (...). U nas dość ciężko, ale co robić. Kto kocha ciężkości nie czuje, a kto bardzo, ciężkość w radość się zmienia.
Niech Serce Pana Jezusa pociągnie Was wszystkie do [jak najwierniejszej] służby Bożej.
Do sióstr w Polance Wielkiej
[Sosnowiec, 1945]
Kochana moja Siostro
List i paczkę otrzymałam – byłam tym wszystkim do głębi wzruszona. Tak to dzieci dobre pamiętają o swej biednej siostrze. Dziękuję i bardzo serdecznie dziękuję. Martwię się o Was, że Wam zimno. Węgiel wszędzie bardzo drobny, dlatego nie daje ciepła. Biedne moje dzieci . Co robić, by Was ogrzać? Gdybym mogła jaki piec elektryczny zanieść Wam – byście moje ukochane dzieci nie marzły. Jednak mam lepszy sposób, wyższy i doskonalszy. Otóż kochane dzieci, Ten Który nas stworzył, może nas ogrzać, otóż prosić Go będę, by Was ogrzał, odział i nakarmił i zasłonił od wszystkiego niebezpieczeństwa.
Bądźmy Mu wierne we wszystkim na każdym kroku – bo Bóg tylko jest godzien miłości ślubami jesteśmy związane na wieki. Do Niego tylko należymy. Śluby usuwają przeszkody w dążeniu do doskonałości. Doskonałość zależy na doskonałej miłości Boga, tj. na tej skłonności w duszy, która łączy nas z Bogiem i pobudza do okazywania słowy uczuciami, czynami, pragnieniami, myślami że kochamy Boga ponad wszystko: ponad zaszczyty rozkosze i wolę własną. Chcecie zostać świętymi musicie ciągle czuwać nad swoimi myślami, sądami czynami. Jeśli myśl święta to i słowa święte. Bóg nas wszędzie widzi, słyszy a zatem pamiętajmy nic nie czynić co się Jemu nie podoba.
[Sosnowiec, VIII 1945]
Kochane dzieci
Listy otrzymałam, bardzo serdecznie za nie dziękuję. (...) Dzwoniłam do Was kilka razy by się dowiedzieć co o barakach, to Wam konia do przewiezienia przyślemy, i do zwożenia siana. Zadzwońcie byśmy wiedziały to koń nasz przyjedzie. U nas już się rozpoczęły na dobre prace koło wykończenia chałupy. Proszę jak najszybciej mi dać znać o barakach, bo musimy je nabyć byście się mogły rozbudować.
Żegnam Was wszystkie moje ukochane dzieci, wszystkie razem i na każdym czole kreślę znak krzyża św. by światło Ducha Świętego oświecało Wasze umysły i pociągało do modlitwy, zaparcia i ofiary. By być dobrą zakonnicą musimy pamiętać zawsze o tym, co Pan Jezus powiedział „Módl się i pracuj”. Módl się nieustannie przy pracy, jedzeniu, cierpieniu, spoczynku i na każdym miejscu. Praca by miła była Panu Bogu musi mieć na względzie tylko Boga. Jego pełnić Wolę i Jemu Samu chcieć się tylko podobać. Modlitwy dobrej bez umartwienia nie będzie jak mówi św. N[asza] M. Teresa: Kto modli się dobrze, w [tego] życiu jaśnieją cnoty – pokora, milczenie, cichość, cierpliwość – posłuszeństwo na każdym kroku etc. Jak bardzo nam zależeć powinno na tym, by się dobrze modlić, by zostać prawdziwą dobrą przykładną zakonnicą.
[Sosnowiec, VI 1946]
Kochane moje Dzieci
Jak b[ardzo] czekam tej chwili, by skąd mieć jakąkolwiek wiadomość o Was. Czy M. Georgia, czuje się dobrze, czy też przeciwnie? Niech dużo przebywa na powietrzu, dużo je i dużo śpi, bo czekam na Matkę. Jak się przedstawia frekwencja dzieci w Ochronce i gdzie prowadzicie czy w szkole czy w domu? Wielce to mnie interesuje, gdyż pragnę Waszego rozwoju. M. Imelda chwil[owo] niech prowadzi Ochronkę, a ufam, iż z pomocą Matki Georgii pięknie się rozwinie. (...) później otworzymy pracownię dla dziewczynek. Obecnie najważniejszą rzeczą, to Kaplica Najśw[iętszego] Sakramentu. (...). Najserdeczniejsze pozdrowienia dla każdego dziecka oddzielnie a dla Matek uścisk. Wasza Siostra Teresa która prosi pokornie o Zdrowaś Maria.
Do s. Alfonsy Moczarskiej w Czernej
[Sosnowiec, grudzień 1945]
Droga Siostro!
Ciekawa jestem co słychać z zdrowiem Dr[ogiej] Siostry? O jakbym chciała Jej pomóc ale pragnę pomóc nie tylko ciału, ale przede wszystkim uleczyć chorą duszę. Droga Siostro pragnę byś została świętą, ażeby zostać świętą musimy się zupełnie wyniszczyć – pokora, prostota, cichość, zaparcie się siebie, wzgarda samą sobą, chęć cierpienia i tak dalej to oznaki które cechują świętych. Aby zdobyć się na to czym święci jaśnieli musimy gorliwie się modlić i wykorzeniać z siebie wszystkie złe skłonności. Ażeby te skłonności dobrze poznać musimy uczyć się dobrze rozmyślać. Rozmyślanie dobre to zwierciadło w którym dusza widzi – że się niecierpliwi, wybucha, przykrość drugim wyrządza – przykład zły daje – powie to czego by nigdy nie powiedziała gdy jest spokojnym. Podlega różnym humorom które musimy zwyciężyć. Czuwać nad tym co się mówi, że gdyby Pan Jezus obecny był – byśmy tak samo mówiły. My jesteśmy omylni, a zatem to co mówimy często albo nie dosłyszymy albo źle zrozumiemy, bo serc ludzkich nie znamy (...).
[Sosnowiec, czerwiec 1946]
Kochana Siostro Alfonso
Za list bardzo serdecznie dziękuję – Nie przejmuj się niczym co nas spotyka, gdyby tego nie było, byłoby wielkim nieszczęściem dla duszy. Dusza która ma tylko kochać Boga musi być tutaj oczyszczona przez różne chwile w życiu co ją odrywa od świata i od wszystkiego co na nim jest. Posyłam S[iostrę] Klarę na odpoczynek. Proszę się nią zaopiekować (...).