Fragmenty korespondencji z okresu międzywojennego
Matka Teresa od św. Józefa, Janina Kierocińska, nie pozostawiła żadnych pism drukowanych. Zachowały się jedynie listy i luźne notatki. Poniżej prezentujemy fragmenty listów do wspólnot sióstr. Zostały one ułożone chronologicznie z uwzględnieniem trzech okresów: międzywojnia, II wojny światowej, powojennych lat 1945–1946 – ostatnich lat życia Matki Teresy od św. Józefa. Dla lepszego zrozumienia tekstu przez współczesnego czytelnika zastosowano korektę słownictwa oraz poprawki pisowni.
Wybór listów do sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus fragmenty korespondencji z okresu międzywojennego
Do sióstr w Wolbromiu
[Sosnowiec, luty 1929]
(...) Drogie Siostry,
kochajcie Pana Jezusa przez umartwienie woli, chęci, zamiarów, zmysłów itp. Jedno zniesienie słowa przykrego, cierpkiego, szorstkiego, niedelikatnego więcej znaczy jak pościć o chlebie i wodzie. Umieć znosić z miłości ku Panu Jezusowi bliźnich naszych, nie okazać najmniejszej niechęci, niezadowolenia, być zawsze dobrą, grzeczną, uprzejmą, życzliwą, prostą, szczerą, otwartą to świętość, którą my musimy zdobyć, niech nas kosztuje ile chce.
Żeby zdobyć niebo musimy pracować nad sobą bez wytchnienia. Naszym jedynym celem to jest uświęcenie, a to wszystko to są tylko środki, które mają nam pomagać do uświęcenia.
A zatem praca nie jest celem tylko środkiem dążącym do celu czyli do Boga, a zatem trzeba ciągle mieć myśl zwróconą do Boga, by wytrwać na tej drodze ciernistej (...).
[Sosnowiec, listopad 1929]
Drogie Siostry i Dzieci
Nie dopuszczajcie ani jednej myśli, chociaż ani słówka od nas nie macie. Nie przypuszczajcie jako byśmy o Was miały zapomnieć. Matka o dzieciach zapomnieć nie może (...)
Proszę niech Drogie Siostry zapomną o tym co ziemskie, a wzniosą się tam gdzie nasza prawdziwa ojczyzna, gdzie mamy oddychnąć inną atmosferą, która da nam spokój i szczęście na wieki.
Niespokojne serce nasze, bo zbyt przywiązane od ziemi – do siebie – pokąd nie spocznie w Panu to dotąd serce nasze niespokojne. Oddajmy się całkiem Panu Jezusowi bez żadnych zastrzeżeń, ale nic sobie nie zatrzymując. W miejsce swego ja niech będzie Jezus. On nam pomoże, On nas podźwignie. Jemu tylko ufajmy w Nim całą nadzieję połóżmy – Jezus i ja to wszystko, cichość i pokora niech nam się na czole maluje.
Żegnam Drogie Siostry, niech Pan Jezus otoczy Was Swym płaszczem miłosierdzia, ociera łzy, dodaje otuchy aż pokąd nie weźmie nas do siebie (...).
[Sosnowiec, Wielki Post 1930]
Drogie Siostry!
Post św. się rozpoczął, w którym zachowuje się wielkie milczenie, pokutę i umartwienie, dlatego śpieszę, byśmy wszystkie wspólnie mogły dążyć do coraz ściślejszego złączenia z P. Jezusem. Dążyć do tego ścisłego łączenia się z Panem Jezusem możemy tylko przez czyste serce wolne od najmniejszego grzechu i niedoskonałości. By dojść do tej czystości serca musimy walczyć same z sobą, musimy kochać Pana Jezusa z całego serca, a bliźniego jak siebie samego. By kochać Pana Jezusa i bliźniego musimy koniecznie dobrze rozmyślać, a w dobrym rozmyślaniu poznamy siebie, ile to wad w nas, których dotąd zupełnie nie znamy, ile to pychy ukrytej, która nie pozwala – zakrywa przed nami wszystko zło w duszy na dnie serca naszego. Do tego by poznać, by się poprawić, musimy dobrze rozmyślać.
W rozmyślaniu musimy zwrócić uwagę czy nasze myśli, słowa, uczynki, wszystkie zamiary, pragnienia, dążności, chęci itp. czy są takie, że przez nie sprawiamy radość Panu Jezusowi. Zbliżmy się do samych stóp Pana Jezusa, pokażmy mu wszystkie nasze uczynki, myśli itp. i pytajmy się Pana Jezusa, czy one mu się podobają i słuchajmy pilnie co nam na to nasz Najukochańszy Pan powie. Może nas bardzo ze strofuje, może uspokoi, może okaże nam, że Mu się nasze postępowanie podoba, słuchajmy bardzo uważnie, a Jezus powie co i jak mamy robić.
Potem przeprośmy za wszystko, przytulmy się do stóp Jego, ucałujmy z wielką wdzięcznością, że nam przebaczył, że nas dotąd nie potępił, przyrzeknijmy Mu szczerą poprawę. Przez dzień cały nie odstępujmy od Jezusa, w Jego obecności pamiętajmy na to postanowienie, któreśmy uczyniły i tak walczmy i dotąd pokąd nie zaniesiemy Panu Jezusowi na wieczorne rozmyślanie sztandaru zwycięstwa siebie samej.
Módlmy się gorąco, by Jezus pomógł nam walczyć. On nas nigdy nie opuści, przez dobre rozmyślanie zwyciężymy wszystko. Nie bójmy się niczego, kto dobrze chce rozmyślać, Jezus za niego zwycięży wszystko.
Pisałabym bez wytchnienia, ale obowiązek wzywa – trzeba kończyć. Jezus sam bez ludzkiej ręki napisze wszystko w sercach Drogich Sióstr czego Wam nie dostaje (...).
[Sosnowiec, kwiecień 1933]
Co jeszcze mam Drogim Siostrom napisać? Oto byście, Drogie Siostry, codziennie wzrastały w miłości Boga i bliźniego. Przez służbę w miłości zbliżymy się do Pana Jezusa, bo kto człowiekowi służy w miłości, ten wielce zostanie kochanym. Dopiero jeżeli my będziemy codziennie w miłości spełniały wszystkie nasze czyny, każdą chwilę życia, to jak bardzo Pan Jezus nas za to kochać będzie. Miłość Jego bez porównania przewyższy wszelką ludzką miłość. Człowiek odda miłość za miłość, a co dopiero Bóg.
[Sosnowiec, b.d.]
Kochane moje Dzieci,
List otrzymałam, za który bardzo, bardzo serdecznie dziękuję. Niech łaski Ducha Świętego spływają na Was, byście coraz lepiej, coraz goręcej służyły Panu Jezusowi i Matuchnie Najśw., bo bez łaski Ducha Świętego nikt szczerze i prawdziwie nie będzie służył Panu Bogu.
Życie zakonne to służba w pałacach Bożych, by być dobrą służką potrzeba nam sił, by móc z taką doskonałością, wiernością, pilnością, punktualnością i szczerą miłością spełniać wszystko cokolwiek w tej służbie napotykamy. Bez pomocy Boga nic dobrze nie zrobimy, nic dobrze nie wykonamy, więc gdzie szukać pomocy, kto nam ją zaofiaruje. Kto ma to serce tak wielkie i hojne, by pomóc, by otrzeć łzę. Kto, tylko Matka – Matka, która jest w niebie, więc do Niej (...).
[Sosnowiec, październik 1938]
Kochane Moje Dzieci
Tak oczekujecie mojego przyjazdu, a tu prawdę mówiąc, nigdzie człowiekowi nie chce się wyruszyć. Sił się nie ma, zdrowie niezbyt dobre, co dalej będzie nie wiadomo. Nie ma się o co troszczyć.
Jezus jest dawcą wszystkiego – kochajmy Go myślą, słowem, czynem itp. Nie ten jest miły Bogu, który dużo różańcy mówi, a od bliźniego nic znieść nie umie. Człowiek musi umrzeć wszystkim swoim nałogom, upodobaniom, przyjemnościom, słowem musi wyzbyć się wszystkiego co nie jest Bogiem.
Chciałybyśmy być świętymi, to musimy postępować jak święci. Walczyć z tym wszystkim co się Bogu nie podoba. Każdy grzech, chociażby najmniejszy, plami dusze. Więc bądźmy pokorne, posłuszne, cierpliwe, niewinne jak prawdziwe dzieci Boże (...).
Do Sióstr w Czatkowicach
[Sosnowiec, styczeń 1929]
Drogie Siostry,
pracujcie i czyńcie wszystko bez żadnej domieszki upodobania, zadowolenia swego, w czystej intencji, tylko mając na względzie Miłość Najwyższą. Niech Jezus towarzyszy Wam wszędzie – uniżajcie się, upokarzajcie się byście się mogły uwolnić ze wszystkiego, co się P. Jezusowi nie podoba. Jak serce będzie czyste, to Jezus je całe przywłaszczy dla siebie. Jak trzeba dążyć do tej czystości to przyślę Drogim Siostrom wskazówki za parę dni (...).
[Sosnowiec, grudzień 1929]
Drogie Dzieci i Siostry moje,
otóż zbliża się dzień dla nas bardzo radosny dzień przyjścia naszego Pana, dlatego my powinnyśmy też przygotować nasze serca przez czystość myśli, słów, czynów i zamiarów. Ale do tej czystości, by dusza doszła, musi bardzo pracować nad sobą sama, chociażby ją to nie wiem ile kosztowało (...). Spójrzmy na ciernie Pana Jezusa co tak głęboko wcisnęły się w głowę, rozmyślajmy jak ten Pan Jezus cierpi, za kogo i za co, to przecież za nasze złości, za nasze gniewy, porywczość, czy więc kochamy Pana Jezusa jeżeli na to sobie pozwalamy? Pan Jezus patrzy na nas smutny i bardzo smutny. Chcemy kochać Jezusa, pocieszmy Go znosząc cicho i cierpliwie nasze wszystkie przeciwności.
Gdybyśmy przeciwności nie miały, to nie miałybyśmy czem okazać Panu Jezusowi swej miłości. Jeżeli nie nauczymy się znosić drugich i wszystkich cierpień nadarzających się nam, to nie będziemy zakonnicami jakie Pan Jezus sobie życzy i do świętości nigdy nie dojdziemy. A po co myśmy tu przyszły – po to, by zostać świętą, więc trzeba pracować nad urobieniem wewnętrznym, nad zwyciężeniem swoich porywów.
Pan Jezus uczył, że błogosławieni cisi i ci niebo posiądą. Starajmy się ze wszystkich sił, by tę cichość zdobyć, by P. Jezusa pozyskać okazując Mu miłość przez ciche znoszenie wszystkiego.
[Sosnowiec, 1929]
Drogie Siostry!
Już tak dawno zbieram się pisać do Drogich Sióstr, byśmy starały się o jak najdokładniejsze spełnienie św. Konstytucji i pilne przestrzeganie naszych zwyczajów, inaczej zupełnie by znikły wśród nas. Jak to św. Matka Teresa na to wielki kładła na swoje córki nacisk, więc i my chcemy być dobrymi, prawdziwymi zakonnicami. Czuwajmy, by nic inaczej nie było tylko jak piszą św. Konstytucje i jakie były i są życzenia naszego Założyciela.
Co nas może w zakonie uświęcić to oddanie woli swej całkowicie, spełnienie wszystkich obowiązków z czystej intencji przypodobania się tylko P. Jezusowi.
Drogie Siostry, kierujcie się ciągle ta myślą, byście były miłe P. Jezusowi przez pracę, modlitwę, umartwienie i przez ciche znoszenie wszystkiego. Największym nieprzyjacielem tośmy sobie same, to własna wola, to miłość własna – pokonać siebie to więcej jak zwyciężyć państwa (...).
Do sióstr w Polance Wielkiej
[Sosnowiec, 1932]
(...) Siostry wszystkie bardzo serdecznie pozdrawiam i proszę, by się urabiały wewnętrznie, przez zaparcie się, przez ofiarę, przez cichość, milczenie, upokarzanie się: pamiętając zawsze, że jesteście oblubienicami Boga, muszą przez pracę nad urobieniem swego charakteru, stać się podobnymi Jemu.
Niech pamiętają, że nie minie ani jednej sekundy, by oczy Jezusa nie były zwrócone na swoje dzieci, pamiętajcie zawsze o tym i niczym nie zasmucajcie swego Oblubieńca. Nie rańcie Jego Boskiego Serca niczym, najmniejszą nawet niewiernością, a tym więcej tym co się nazywa grzechem. Kto kocha Boga, dla tego wszystkie przeciwności, przykrości i cierpienia rozkoszą się stają. Spróbujcie tylko, moje Kochane Dzieci, a zobaczycie jak słodko jest cierpieć dla tego, Który wybrał was spośród świata (...).
[Sosnowiec, wrzesień 1936]
(...) Bądźmy dla siebie bardzo surowe, a dla drugich wyrozumiałe, grzeczne, uprzejme, usłużne – miłość siejmy jedna względem drugiej, nie gońmy za dostatkami, wygodami, przyjemnościami – nie chciejmy mieć wszystko ładne i nowe, wszystkiego dużo – żeby nam nic nie brakowało. Jeśli o co prosimy nie otrzymamy, bądźmy tak zadowolone jakby nam wszystko dano.
Kiedy nam uwagę zwracają przyjmijmy z największą wdzięcznością – nie miejmy w sercu żadnego uczucia niechęci, niezadowolenia, broń Boże szemrania przeciw przełożonej. Spotka nas przykrość – z uśmiechem na twarzy znieśmy ją za Kościół św. Umartwiajmy się na każdym kroku jako na dzieci Boże przypada, to jest swoją własną wolę, swoje ja, swoje zapatrywania, swoje upodobania, zadowolenia, chęci, zamiary, w ogóle wszystkie myśli słowa i czyny.
Kto bardzo pragnie kochać Pana Jezusa, to miłość sama nauczy go jak mamy postępować, znosić, cierpieć, umartwiać się. By zostać świętą musimy się wyniszczyć – zmiażdżyć – musimy zejść na samo dno swej własnej nicości. Jeżeli będziemy miały jakiekolwiek dobre o sobie mniemanie np. żeśmy mądre, że się z nami źle obchodzą, że nas poniżają, że nami gardzą, że nas lekceważą, że drugim dadzą, a nam nie – w ogóle jakiekolwiek pragnienia dla siebie, które się P. Jezusowi nie podobają – bo P. Jezus kocha nadzwyczaj pokorę, prostotę, więc jeśli widzi w duszy takie różne pragnienia jak wspomniałam, to do takiej duszy P. Jezus się nie zbliży.
Trzeba bezwzględnie pracować nad zdobyciem pokory gruntownej. która wszystko widzi z Woli Bożej pochodzące cokolwiek ją spotyka. Niczego nie pragnie tylko Pana Jezusa – ale w czynach.
Cnoty uwydatniają się w czynach. Kiedy nas przeciwności spotykają a my ciche, spokojnie cierpliwe jakby nas nic nie spotkało tak w tych przeciwnościach się zachowamy, wtedy możemy o takich duszach powiedzieć, że kochają Pana Jezusa.
Niech Drogie Siostry będą zawsze złączone ze swą przełożoną – niech będą proste, szczere, delikatne w zachowaniu. Każda z Sióstr ma swoje potrzeby, na to ta przełożona tam jest – co innego grzech to należy do spowiedzi, ale nasze różne trudności jakie mamy we wspólnym życiu, to na to mamy przełożoną w każdym domu, by nam pomagała w tych trudnościach. by nas uczyła kochać Pana Jezusa, zwyciężyć siebie, pracować itd. Bądźmy więc względem niej jak dziecko do matki.
[Sosnowiec, 1936]
Drogie Siostry,
Kochajcie Pana Jezusa w słowie i w czynie, szukajcie Go zawsze i wszędzie. Każda z Sióstr niech patrzy na własne swoje czyny, a nie na drugich, bo za to Pan Jezus sądzić nie będzie. Jednak złość ludzka [ta nasza ułomność] widzi i odważa się wszystko krytykować i u wszystkich zło upatruje. Dzieci, tak święci nie postępowali, oni zło u siebie widzieli i nad nim nieustannie pracowali i nigdy o nikim źle się nie wyrazili – ani w myśli nic podobnego nie mieli.
Chcecie być święte, nie szukajcie nigdy siebie przez jakieś chcieć być pierwsza we wszystkim, przez wszystkich uważaną, cenioną, kochaną itd. Cnota zawsze na ostatnim miejscu, od wszystkiego i od wszystkich ucieka. Fiołek ukryty nikt go nie widzi, ale woń jego rozchodzi się wszędzie – tak święci się ukrywali jak ten fiołek, a cnoty jaśniały wśród otoczenia. Niech nas ktoś uderzy słowem lub czynem, a łatwo poznamy co w nas jest – jakie myśli i słowa powstają; znika wtedy cnota, występują niechęć, uprzedzenie, krytyka itd. Szczęśliwe te dusze, które widzą czym są i z całą usilnością wyrywają to w sobie, ale biedne te co złego w sobie nie widzą.
Piszę Wam to, moje najdroższe Siostry, bo sama taką jestem, a boje się byście która z Was tą drogą nie szły.
Proszę pokornie o Ave Maria za mną bym pokochała Boga całą myślą, słowem i czynem, bo często kocha człowiek sam siebie a nie Boga i Jego Wolę święta – chce inaczej, a Bóg daje inaczej. Dużo modlić się, upokarzać się trzeba, a gdy światło oświeci znikną ciemności i pycha ustąpić musi to wtedy pokój i szczęście prawdziwe zawita.
Do sióstr w Zakopanem
[Sosnowiec, lipiec 1938]
Drogie Siostry,
Ufajcie i bardzo ufajcie, ale tylko Samemu Panu Jezusowi. Pan Jezus nie pozwoli, by nam włosek z głowy spadł, jeżeli Jemu zaufamy, pamiętajcie Drogie Dzieci, jeśli tak będziecie ufać, nic nam się nie stanie.
Przyznam Wam, Drogie Dzieci, że Pan Bóg dał mi wielką ufność, że słysząc różne rzeczy, jeszcze więcej utwierdzam się w ufności i nigdy ufać nie przestanę i już tylko czekam tej chwili aż P. Jezus podniesie nasze Zgromadzenie na Swoją większą chwałę. Bądźmy więc pokorne, ciche, cierpliwe, skupione i złączmy się w jedną myśl, a Jezus będzie wśród nas i czego wtedy będzie nam potrzeba.